Łukasz Szewczyk: Niebezpieczna dieta w podróży

Dietetycy mawiają, że jesteśmy tym, co jemy. Niestety posiłki wydawane na szybko przez fastfoody wcale nie oznaczają, że nasze życie staje się szybkie i bezproblemowe. Dotyczy to także kierowców. Brytyjskie przedstawicielstwo Seata zleciło badanie, które da obraz nawyków żywieniowych kierowców.  Sytuacja nie wyglada dobrze.

  • Aż 63% ankietowanych przyznało, że w trakcie podróży sięga po „śmieciowe jedzenie”.
  • Co jeszcze bardziej zaskakujące, 55,7% respondentów potwierdziło, że w podróży jest bardziej skłonna do tego typu zachowań niż w domu.
  • Najbardziej podatni na tego typu zachowania okazali się świeżo upieczeni kierowcy.
  • 36% osób w wieku 18-24 lat nie ma nic przeciwko wyruszeniu w podróż z workiem chipsów. 1/4 zamawia też przekąski w przydrożnych fastfoodach.

Po przeanalizowaniu preferencji żywieniowych wszystkich kierowców okazało się, że najpopularniejsze są batoniki i słodycze, chipsy oraz tabliczki czekolady. Ok. 75% kierowców rezygnuje z pełnowartościowych posiłków dostępnych w barach przy autostradach ze względu na ich koszt. To jednak zgubny nawyk. Twórcy raportu oszacowali, że sięgając po proste i tanie przekąski można podwoić liczbę kalorii względem spożywanej na co dzień w domu.

Problemem nie jest jedynie ryzyko przybrania na wadze. Słodkie czy tłuste posiłki obniżają czujność, jak również mogą pogorszyć nastrój, co ma istotny wpływ na bezpieczeństwo na drodze.

Już na etapie szkolenia kierowców warto zwrócić ich uwagę na dietę, „zagrożenia” czekające na półkach każdej stacji benzynowej oraz ich wpływ na zdolność do prowadzenia pojazdów.

Stojąc przed półką kolorowych opakowań trudno  oprzeć się chęci sięgnięcia po batonik, chipsy czy słodki napój. Doskonale wiedzą o tym sieci paliw, które organizują różnego rodzaju promocje – np. oferując spory rabat przy zakupie dwóch lub trzech produktów. Niestety dosyć szybko można uzależnić się od ich spożywania podczas jazdy.