Nadchodzi rewolucja w egzaminowaniu

nauka jazdy

Krajowe Stowarzyszenie Egzaminatorów przygotowało koncepcję zmiany systemu oceniania podczas egzaminu praktycznego na prawo jazdy na punktowy. O szczegóły pytamy Władysława Drozda, który jest autorem projektu.

Maciej Piaszczyński: – Jak zrodził się pomysł, aby zadania na egzaminie praktycznym były punktowane?

Władysław Drozd: – To długa historia. Pierwszy zarys tej metodyki pojawił się już w 2002 roku. Wtedy to Krajowe Stowarzyszenie Egzaminatorów podjęło uchwałę o prowadzeniu prac nad tą koncepcją. U źródeł samej idei było jednak coś, co nazywam przeciwdziałaniem łamaniu sumień egzaminatorów.

Co to znaczy?

– To proste. Jako egzaminatorzy po przeprowadzonym egzaminie czasami miewamy przekonanie, że dana osoba nie powinna zdać, bo nie jest odpowiednio przygotowana. Popełnia szereg błędów, jednak żadnego z nich dwukrotnie i wedle obowiązującej formy oceniania otrzymuje wynik pozytywny. To właśnie nazywam łamaniem sumienia egzaminatora. Długo rozmyślaliśmy, co z tym zrobić, aż wreszcie zrodziła się idea, aby wprowadzić metodę punktową.

Jak ta metoda miałaby wyglądać w praktyce?

– Egzamin przebiega w zasadzie normalnie, z tym, że pewne elementy są tu bardzo mocno sprecyzowane, przykładowo rozróżnienie pomiędzy zadaniem a manewrem. Egzaminator podczas egzaminu będzie musiał obserwować każdy błąd i obciążać go odpowiednią liczbą punktów negatywnych, a następnie zliczać je i po przekroczeniu danej ilości informować kursanta, że osiągnął wynik negatywny. To oczywiście w uproszczeniu, bowiem za tym stoi cała masa różnego rodzaju uwarunkowań, które wynikają z opracowanej metodyki.

Czy ta metoda sprawi, że egzamin będzie łatwiejszy czy trudniejszy?

– Przeprowadziłem kilka prób w ośrodkach egzaminacyjnych. Egzaminator prowadził egzamin wedle obowiązującej metodyki, a ja starałem się stosować opracowany system punktowy i jedno mogę powiedzieć – wyniki były różne i to w obie strony. Raz kursant egzaminu nie zdał, tymczasem wedle systemu punktowego by zdał, a innym razem było odwrotnie. Na pytanie, czy będzie łatwiej, trudno więc odpowiedzieć. Na pewno w pierwszym okresie, kiedy ten system miałby obowiązywać, byłoby trudniej zdać.

Proszę wskazać, jakie właściwie wady ma obowiązująca forma oceniania?

– Po pierwsze, nie ma rzeczywistego opisu umiejętności osoby egzaminowanej. To, co widzimy na arkuszu, to nie są informacje, które mówią nam coś o kandydacie na kierowcę. Ponadto odbiór społeczny obowiązującego egzaminu jest dość słaby. Przy naszej metodzie kursant będzie wiedział, że popełnia błędy, punkty mu narastają i może nie zdać. Szczegółowo porównujemy obie metody w przygotowanej przez nas publikacji, która wkrótce się ukaże.

Czy nad projektem pracował tylko pan, czy może większy zespół?

– Ja jestem autorem tej metodyki. Jak wspomniałem, wszystko dojrzewało przez kilka ładnych lat. W tym czasie wyjechałem nawet do Anglii, aby przyglądać się tamtejszemu systemowi egzaminowania. Pomimo że tam również jest system punktowy, nie zaadaptowaliśmy jednak tamtych rozwiązań. Cały system szkolenia i egzaminowania w Anglii zbyt mocno się jednak różni od naszego.

Dlaczego opracowanie metody trwało aż 10 lat?

– Tego typu ustalenia zawsze wiążą się z długoterminowym dojrzewaniem zarówno w głowach osób decyzyjnych, jak i środowiska, które jest daną regulacją zainteresowane. Tak przecież było z wprowadzeniem egzaminu teoretycznego przeprowadzanego na komputerze. Nie wszystko może nastąpić od razu.

Ma zostać wydana specjalna broszura, w której koncepcja jest szczegółowo opisana. Czego dokładnie się z niej dowiemy?

– Oprócz krótkiego rysu historycznego dotyczącego samego egzaminu będzie tam również krytyczna analiza obowiązującego systemu egzaminacyjnego oraz precyzyjny opis poszczególnych elementów metodyki naszego systemu. Głównym elementem będzie jednak pokazanie założeń związanych z gradacją błędów popełnianych przez kandydata na kierowcę. Znajdziemy tam przykładowo definicje błędów dyskwalifikujących, podstawowych, uchybień, zagrożeń itp. Definicje przyporządkowane są potem do poszczególnych rodzajów wykroczeń. Wszystko starałem się uzupełniać oczywiście licznymi przykładami. Nadmienię, że to, co tam znajdziemy, to tylko założenia, nad wagą poszczególnych błędów trzeba będzie jeszcze wspólnie podyskutować.

W przygotowaniu broszury wspomaga was WORD w Zielonej Górze. Na czym ta pomoc polega?

– O tym, że trzeba zmienić system, dyrektor jest przekonany. Ocenił, że moje opracowanie dobrze opisuje ideę zmian i postanowił wydać je w formie broszury. Dzięki niej poinformowani mają zostać przedstawiciele WORD-ów, ośrodków szkolenia kierowców, a przede wszystkim urzędnicy ministerialni, którzy mają przecież największy wpływ na kształt obowiązujących przepisów. Do wielu instytucji i organizacji broszura trafiła już wcześniej w formie elektronicznej, więc sporo osób mogło się już z naszym pomysłem zapoznać.

A co na to dyrektorzy innych WORD-ów? Czy popierają wprowadzenie punktowanego egzaminu?

– Prezes Krajowego Stowarzyszenia Dyrektorów WORD-ów Andrzej Szklarski jest jak najbardziej przychylny naszym rozwiązaniom i ma chęć jak najszybciej przekazać gotową propozycję zmian do ministerstwa. Jeżeli chodzi o stanowiska poszczególnych WORD-ów, to nie wszystkie są nam znane. Wiemy, że są na ten temat zarówno pozytywne, jak i negatywne opinie, ale na obecnym etapie nie prowadzimy żadnych statystyk. Ważne jest, że mamy poparcie największych organizacji zrzeszających egzaminatorów, dyrektorów WORD-ów i ośrodków szkolenia kierowców.

Jakie są dalsze plany?

– Jak wspomniałem, czekamy na ukazanie się broszury, która ma trafić również do resortu. Przedstawiona w niej metodologia jest ukazana za pomocą pięciu wariantów, które nieco się od siebie różnią. Ministerstwo musi zaopiniować, który z nich mógłby ostatecznie zostać wdrożony. Moim zdaniem, musi odbyć się to poprzez przeprowadzony w WORD-ach pilotaż. Trzeba pozwolić egzaminatorom, by sami ocenili słuszność danego wariantu i ostatecznie wybrali najlepszy. Po takim pilotażu będzie można usiąść i przypatrzeć się niektórym błędom. To ma być przecież zrobione dla przyszłych kierowców, a nie po to, żeby tylko coś zmienić w obowiązującym systemie.

Dodaj komentarz