Bez podpisu ani rusz

nauka jazdy

Z powodu poważnej choroby właściciela ośrodka szkolenia kierowców jego klienci mogą stracić po kilkaset złotych. Niewykluczone, że będą musieli zaczynać swoją edukację od początku, a wszystkiemu są winne mało precyzyjne przepisy.

Założenie szkoły nauki jazdy nie jest trudne. Przyszły właściciel ośrodka podlega regulacji dwóch podstawowych przepisów: ustawie o swobodzie działalności gospodarczej oraz ustawy o szkoleniu i egzaminowaniu kierowców. Zdecydowana większość istniejących na rynku szkół działa na podstawie wpisu do ewidencji działalności gospodarczej właściciela, a nie jako spółka prawa handlowego. Oczywiście podlega też wpisowi do ewidencji ośrodków kształcenia kierowców prowadzonych przez właściwych terytorialnie starostów powiatowych.

Ale dochodzenie roszczeń przez niezadowolonych poszkodowanych nie jest już takie proste. Z takim właśnie problemem boryka się ok. stu osób, które były klientami jednej z wrocławskich szkół nauki jazdy. Szkoła ta cieszyła się tak dużym zainteresowaniem, ponieważ cena kursów – za sprawą portali zajmujących się sprzedażą kuponów rabatowych – była niższa niż średnia na rynku.

Jak informuje „Gazeta Wrocławska”, biuro szkoły jest zamknięte. Na jego drzwiach wisi kartka o treści „Z powodu poważnego stanu zdrowia właściciela szkoły biuro nieczynne do odwołania”. Nikt nie odbiera telefonu. Na e-maile zaniepokojonych kursantów odpowiada pracownica biura. Pisze, że rodzina właściciela zastanawia się, jak rozwiązać patową sytuację. Nie podaje żadnych konkretów.

Przyszli kierowcy denerwują się, że nie wiedzą, do kiedy mają czekać na wyjaśnienie, co dalej mają robić. – Dlaczego nie możemy mieć dalej zajęć, przecież są tu inni instruktorzy – zastanawia się Magdalena Zboralska, która ma za sobą teorię i 25 godzin jazd po mieście. Brakuje jej tylko pięciu do egzaminu wewnętrznego.

Marta Soczyńska (po zajęciach z teorii, wyjeżdżonych 14 godzin): – Nie wierzę, że uda mi się dokończyć ten kurs. Chcę odzyskać pieniądze – mówi.

– Osobom, które zrealizowały kupony i podpisały umowę z tą szkołą nauki jazdy, nie możemy zwrócić pieniędzy – mówi Artur Bednarz z Groupona. Ale tym, którzy kupili kupon i nie podpisali umowy, zwrócimy – zapewnia.

Rodzina właściciela szkoły jazdy chce pomóc klientom. – Jednak nie wiemy, jak wydać ludziom dokumenty. Nie chcemy ich zostawić na pastwę losu, ale sami nie wiemy, co robić – wzdycha brat właściciela.

W szkole nie było kierownika i z tego powodu tylko sam właściciel ośrodka może wydać dokumenty, bo nikt inny nie ma pełnomocnictwa. Na razie uczestnicy kursów dostali tylko duplikaty zaświadczeń lekarskich.

Również wydział komunikacji Urzędu Miasta, który prowadzi ewidencję placówek zajmujących się szkoleniem kierowców, nie może pomóc kursantom. – Wydział komunikacji wydaje zezwolenia na prowadzenie szkoleń i ośrodek ten nadal figuruje w ewidencji – mówi Julia Wach z biura prasowego Urzędu Miasta Wrocławia. – W sprawie zwrotu poniesionych kosztów kursanci powinni zwrócić się do szkoły, bo z nią podpisywali umowy. Nie możemy też zmusić innych przedsiębiorców, by przyjęli kursantów.

– Mamy tu do czynienia z umową cywilnoprawną. Jeśli któraś ze stron czuje się pokrzywdzona, powinna zwrócić się z tym do sądu – tłumaczy Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiego komendanta policji.

Do podobnej sytuacji doszło pod koniec ubiegłego roku w Łodzi. Wówczas w wypadku drogowym zginął właściciel autoszkoły. Tam również zabrakło osoby, która mogłaby wydać zaświadczenia o ukończeniu szkolenia. Zgodnie z rozporządzeniem ministra infrastruktury, każdy z kursantów ma prawo w trakcie kursu zmienić szkołę, ale przepustką jest podpis kierownika szkolenia. Autoszkołę przejęła siostra zmarłego właściciela. Uruchomiła ona zupełnie nową działalność gospodarczą i nie może kontynuować kursów, które rozpoczął jej brat. – Nie jestem spadkobiercą brata i nie mogę rozporządzać pozostawionym przez niego majątkiem. Spadek należy się jego dziecku, które ma kilka miesięcy – tłumaczy siostra zmarłego właściciela autoszkoły.

– Zgodnie z obowiązującymi przepisami, tylko właściciel autoszkoły jest uprawniony do wydawania zaświadczeń o ukończeniu kursu na prawo jazdy, które z kolei uprawniają do podejścia do egzaminu – wyjaśnia radca prawny Teresa Ratuszyńska. – W wypadkach losowych, takich jak śmierć czy ciężka choroba właściciela, przepisy nie pozwalają zaliczyć kursantom części szkolenia, tak aby mogli dokończyć naukę w innej autoszkole. Co więcej, obowiązujące przepisy nie przewidują takiej sytuacji. Przyjęcie kursantów z takich właśnie szkół bez wymaganych dokumentów byłoby złamaniem prawa przez przedsiębiorców.

Wyjście jest tylko jedno. Przyszli kierowcy muszą rozpocząć kurs od nowa, a zwrotu poniesionych kosztów muszą domagać się na drodze sądowej. Dobrym rozwiązaniem jest zatrudnienie kierownika biura, który byłby uprawniony do wydawania dokumentów. W ramach oszczędności w wielu szkołach wszystkim zawiaduje sam właściciel.

Anita Urszula Małecka

 

 

4 komentarze do “Bez podpisu ani rusz”

  1. Jest to ostatnio bardzo poważny problem w wielu szkolach, jak również wyjeżdżający na wakacje kierownicy osk „obawiają ” się , że np. coś nieoczekiwanego może się przytrafić, proszą o pomoc prawną jak można prawidłowo, zgodnie z obowiązującymi przepisami zabezpieczyć się by ośrodek mógł nadal funkcjonować w sytuacji braku właściciela ,który jest kierownikiem osk. W związku z tym proszę o pomoc, wyjaśnienie na łamach czasopisma Szkoła Jazdy w/w sytuacji. Pozdrawiam DANUTA

  2. Witam serdecznie!
    Jeśli chodzi o zakładanie szkoły nauki jazdy to bardzo dobrym rozwiązaniem jest system BCreservation, który znacznie ułatwia nam pracę! Pomaga zwłaszcza przy starcie firmy w jej prowadzeniu i kontrolowaniu wydatków oraz kontakcie z kursantami i instruktorami. Obecnie w przypadku dużej konkurencji na rynku innowacje te pozwalają się wybić i dotrzeć do klientów. Tutaj jest ich strona: http://bcreservation.combc.pl/ Pozdrawiam!

  3. Pingback: buy magic mushrooms oregon​

Dodaj komentarz