Łukasz Szewczyk: Drogi specjalnej troski

Nie mamy powodów do dumy i radości. Kolejny rok z rzędu Polska znalazła się w gronie państw z najbardziej niebezpiecznymi drogami w Unii Europejskiej.

  • 13. raport Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu (ETSC) nie napawa optymizmem. W
    ubiegłym roku na drogach krajów należących do Unii Europejskiej zginęło 25 047 osób. Oznacza to
    poprawę bezpieczeństwa o zaledwie 1% względem 2017 r.
  • Praktycznie przesądziło to o
    niemożliwości zrealizowania do 2020 r. celów w zakresie bezpieczeństwa drogowego – redukcji
    liczby zabitych na drogach o połowę w latach 2010-2020.
  • Odpowiednią z punktu widzenia planu
    redukcję liczby zabitych na drogach od 2010 r. uzyskano tylko na Litwie (-43%), w Grecji (-45%)
    oraz w Norwegii (-49%).

Stojący na czele ETSC Antonio Avenoso bez owijania w bawełnę napisał, że decydujemy się na uziemienie Boeingów 737 Max z powodu dwóch wypadków, tymczasem każdego tygodnia na europejskich drogach ginie więcej niż w zginęłoby w trzech kompletnie rozbitych Boeingach. Coś, co w lotnictwie byłoby nie do pomyślenia, na co dzień ma miejsce na drogach, w zasadzie wpisało się w naszą codzienność i tylko niewielka grupa kierowców swoimi zachowaniami stara się minimalizować ryzyko. Avenoso podkreślił, że gdyby statystyki wypadkowości dla całej Unii Europejskiej udało się utrzymać na poziomie najwyżej ocenionej Irlandii, udałoby się uratować aż 9700 istnień rocznie.

Jeżeli polityków mających kluczowy wpływ na działania na rzecz bezpieczeństwa drogowego
niespecjalnie martwi los pojedynczych obywateli, to ETSC przypomina w swoim raporcie, że
według danych za 2018 r. śmierć tylko jednej osoby oznacza 2,2 miliona euro strat dla budżetu – składają się na to zarówno bieżące wydatki na akcję ratowniczą, jak również podatki, w których w przyszłości nie wpłaci już dana osoba itd.

Kiedy w Polsce podejmowana jest dyskusja na temat bezpieczeństwa, wiele osób próbuje sprowadzić ją do poziomu infrastruktury i braków, które miałby tworzyć zagrożenie dla użytkowników dróg. W obliczu twardych liczb taka argumentacja jednak szybko blednie. Za sprawą inwestycji z ostatnich lat nie mamy gorszych dróg niż Węgrzy, Czesi, Litwini czy Słowacy. We wspomnianych krajach w przeliczeniu na milion obywateli na drogach giną odpowiednio 64, 62, 61 i 42 osoby, natomiast w Polsce aż 74! W raporcie najlepsza była Norwegia (20), a najgorsza– Rumunia (96).

ETSC pokusiło się też o przeliczenie liczby zabitych na drogach na miliard przejechanych przez auta kilometrów. Wskaźnik dla Polski (14,6) okazał się najgorszy w Europie! Daleko nam chociażby do Litwy (12,1) i Czech (10,1), o Niemczech nie wspominając (4,3). I tylko drobnym pocieszeniem jest, że statystyka została oparta o dostarczone przez Polskę dane za lata 2013-2015, podczas gdy większość krajów udostępniła wyniki z lat 2015-2017.

We wszystkich statystykach ETSC doskonale wypadają natomiast Norwegia i Szwajcaria – kraje, w których nie brakuje wymagających, górskich dróg, jak również Szwecja i Finlandia, gdzie przez dużą część roku jeździ się po zmroku i nieośnieżonych drogach, a autostrady znajdują się tylko w gęściej zaludnionych częściach kraju. Ale jest też wspólny mianownik w postaci wysokich mandatów i społeczne poczucie, że przepisy należy szanować. Przeciętnie w raportach wypadają natomiast Francja czy Włochy, gdzie drogi są dobre, jednak zmotoryzowani potrafią w ograniczonym zakresie stosować się do wytycznych zawartych w kodeksie drogowym.

Łukasz Szewczyk

1 komentarz do “Łukasz Szewczyk: Drogi specjalnej troski”

  1. Pingback: PLAYTECH

Dodaj komentarz