Egzaminy instruktorskie w ITS? Porażka…

  • Przeniesienie egzaminów instruktorskich do Instytutu Transportu Samochodowego to kolejny, kontrowersyjny punkt pakietu zmian zapowiadanych dla branży szkolenia kierowców przez Ministerstwo Infrastruktury.
  • Maciej Kulka, gość programu Porozmawiajmy o Branży, podsumowuje ten pomysł krótko: „porażka”.

Zdaniem właściciela OSK Kulka z Lublina ITS to instytucja, która trąci myszką.

„To komunistyczna zaszłość, relikt rodem z PRL. Oficjalny kontakt jest bardzo utrudniony. Jeżeli ktoś szkoli na certyfikat kompetencji zawodowych, gdzie Instytut Transportu Samochodowego wyznacza terminy egzaminów i tworzy pytania, to doskonale wie, że nie ma to nic wspólnego z jakością obsługi klienta, nie ma żadnego trybu odwoławczego w regulaminie przeprowadzania takich egzaminów zatwierdzonym przez Ministra Transportu. Instytut nie udostępnia pytań, nie upublicznia ich”.

Maciej Kulka dostrzega problem także w nieelastycznej postawie Instytutu Transportu Samochodowego w kontekście organizacji egzaminów.

„Mieliśmy w 2020 roku ponad dwieście osób na certyfikat kompetencji zawodowej, gdzie egzamin kosztuje 800 złotych. Chcieliśmy, aby komisja przyjeżdżała do nas, do Lublina, grupy piętnasto – dwudziestosobowe. Lub nawet mniejsze, bo przecież później wybuchła pandemia. Chcieliśmy dodatkowo pokryć koszty tych trzech osób lub po prostu przywieźć do nas, odwieźć. Forma współpracy była dowolna. Nie było żadnej chęci współpracy ze strony Instytutu Transportu Samochodowego. Zatem obawiam się, że jeśli Instytut będzie się tym zajmował, znowu będą duże kłopoty jeśli chodzi o kryteria, dostępność”.