Dekalog kierowcy-buca. Felieton Albina Sieczkowskiego

ruch drogowy na skrzyżowaniu

Tyle się staram, piszę o kulturze jazdy, a wciąż największą popularnością cieszą się filmiki pokazujące zachowania niekulturalne. Postanowiłem więc podążyć za tym trendem i pokazać zasady, którymi kierują się, nie będę owijał w bawełnę, buce za kółkiem.

Najpierw taki buc musi zdać egzamin na prawo jazdy. I, co może być zaskakujące, w końcu mu się to udaje. Wtedy taki delikwent chwyta wiatr w żagle. Automatycznie staje się świetnym kierowcą, królem szos, którego nikt nigdy, zwłaszcza na długiej prostej, nie wyprzedzi. Ma w końcu prawo do normalnego życia, prawda?

Typowy bohater mojego artykułu zostaje „nauczycielem”. W imię obrony swoich beznadziejnych idei szerzy głupotę na drodze. Podłapują je inne indywidua. Dzięki temu możemy bez problemu organizować konkursy na kierowcę chama roku, miesiąca, ba, nawet dnia.

Szkoda, że taki właśnie nauczyciel jest najczęściej przez innych słuchany. Bo tematyka kultury na drodze jest konsekwentnie pomijana, także w szkołach jazdy. Jeżeli nawet instruktor z poczuciem misji zdecyduje się przekazać kilka rad, kursant przytaknie, zda egzamin i zapomni o wszystkim, co usłyszał. Bo liczy się efekt, czyli zdany egzamin, o czym trzeba od razu poinformować na fejsie. Było bardzo ciężko, ale „miszcz” zawsze daje radę!

Wielka szkoda, że na egzaminie teoretycznym nie ma choćby kilku pytań z motoryzacyjnego savoir-vivre’u. Może ktoś wtedy zainteresowałby się tym tematem. A tak…

Kto zawsze ma rację? Oczywiście ja!

…mamy prawo dżungli. Poniżej przedstawiam zasady, których stosowanie pozwoli szybko awansować w hierarchii buców.

Zasada nr 1 polega na jeździe bez włączonego mózgu. Bo bez pośpiechu ani rusz. Ważne, żeby zdążyć. A jeśli przy tym pokona się skrzyżowanie na czerwonym świetle lub jedzie na czołówkę z innym pojazdem – cóż, tak bywa. Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą.

Zasada nr 2 – jeśli widzisz znak D-1 (droga z pierwszeństwem), od razu powinna zapalić się czerwona lampka nakazująca być wszędzie pierwszym. Pamiętaj, to ty masz zawsze rację, prawo stoi po twojej stronie. Jakiś niedzielny kierowca chce ci wjechać z drogi podporządkowanej? Olej go. Puścisz dziada przodem i będzie się jeszcze wlókł. Nawet cię nie zapamięta, nie wpuści, gdy zamienicie się kiedyś miejscami. Zresztą jego łaska wcale nie jest ci potrzebna. Jak będziesz chciał i zostawi ci trochę wolnego miejsca, zrobisz po prostu swoje, wjedziesz przed nim!

Nie tłumacz się, bo i po co?

Trzeba być czujnym w pobliżu przejść dla pieszych. Bo ktoś kiedyś powiedział, że mają z nich korzystać niezmotoryzowani. Jakaś bzdura! W miejskiej dżungli nie ma miejsca dla słabych! Przyspiesz, pokaż, kto tu rządzi. W razie starcia masz większe szanse na przeżycie. Babcia z siatkami? Tyle lat czeka, już się przyzwyczaiła, poczeka jeszcze trochę.

Bądź wyczulony na podpuchy. Jeżeli ktoś przed tobą myśli o innych – jego sprawa, ty nie daj się nabrać! Co, masz niby zatrzymać się przed przejściem dla pieszych i stracić swój cenny czas? Zrób to, leszczu. Spóźnisz się do pracy!

Pod żadnym pozorem nie używaj słów „przepraszam” i „dziękuję”. Zajechałeś komuś drogę? Przecież nic się nie stało. Zresztą kierowca powinien jechać tak jak ty, nie prowokować takich głupich sytuacji.

Kierunkowskazem sygnalizujemy swoje zamiary na drodze. Niby tak, ale po co? Że niby masz tłumaczyć się, gdzie jedziesz, po co i kiedy zamierzasz skręcić?

Obudź się, pokaż, kto tu rządzi!

Zauważyłeś, że ktoś chce cię wyprzedzić, sygnalizuje kierunkowskazem swój zamiar? Obudź się, dodaj gazu. Niech wie, kto powinien być pierwszy, niech zna swoje miejsce w szeregu.

Pamiętaj, jesteś światowcem, nie jakimś dziadem ze wsi. Na Wyspach Brytyjskich przecież byłeś i wszystko widziałeś. Tam przecież każdy jeździ lewym pasem aż do znudzenia. Polska to wolny kraj, masz wybór, a on jest prosty – „lewy” jest najlepszy, nierozjeżdżony przez tiry.

Chcesz kupić sweter, a centrum handlowe zamykają już za sześć godzin? Trzeba się spieszyć. Dobrze, że przed samym wejściem znalazłeś pomalowane na kolor niebieski miejsce, gdzie możesz stanąć. Ale zajmij dwa miejsca, bo przyjedzie jakiś dziadek i się do ciebie doklei. Białe czy żółte linie? To ograniczenia dla tych, którzy mają dużo wolnego czasu.

Nie zapomnij także o swoim najbardziej wymownym geście. Używaj go jak najczęściej. Przecież wystawienie środkowego palca przeważnie kończy każdą rozmowę. Możesz jeszcze zatrąbić i coś krzyknąć. Może ktoś usłyszy twoje wołanie o pomoc?

Pamiętaj o rankingu, rywali nie brakuje!

Pamiętaj, że ranking aktualizuje się na bieżąco, a rywali nie brakuje. Wujek Heniek trasę Kraków – Łeba swoim starym autem pokonał w niecałe siedem godzin. Dobrze, że go nie złapali, bo był po kielichu. Ale na szczęście ci jadący z naprzeciwka trochę pomrugali światłami, wiedział, gdzie nie należy szarżować. Ale ty masz być lepszy, nie daj się!

A może jednak zrób trochę inaczej? Proponuję, żebyś nie brał sobie do serca powyższych procedur i był kulturalnym kierowcą!

 Albin Sieczkowski, autor bloga StrefaKulturalnejJazdy.pl

2 komentarze do “Dekalog kierowcy-buca. Felieton Albina Sieczkowskiego”

  1. O kształceniu „miszcza” przez starego kierowcę:
    – Gazu! Jedź szybciej.
    – Ale tu jest znak ograniczenia do 50 km/h. Dlaczego mam łamac przepis?
    – Bo jak będziesz jechać 50, to inni, którzy jadą szybciej, będą cię wyprzedzać, a wyprzedzanie jest niebezpieczne i może być wypadek.

  2. Pingback: astro pink lot

Dodaj komentarz